Gdy byłam jeszcze w liceum potrafiłam wyjść z domu bez śniadania. Do tej pory zastanawiam się, jak ciągnęłam na głodniaka kilka godzin i to na najwyższych obrotach?
Teraz bez śniadania ani rusz. Bo jak nie zadbam o
siebie rano, to następna okazja szybko może się nie pojawić. Dlatego celebruję
poranne posiłki. Lubię wtedy zjeść coś, co doda mi energii, nasyci i na dodatek
będzie pyszne i gotowe na już. A jeśli to coś jest zdrowe i smakuje jeszcze
mojemu Berbeciowi, to już w ogóle obłęd w ciapki 💛
Hummus tylko groźnie brzmi. Niewtajemniczonym powiem tylko,
że to pasta z ciecierzycy z dodatkiem czosnku. Klasyczna wersja nieco różni się
od naszej, ale ja zmodyfikowałam ją na potrzeby księciowego podniebienia.
Ponieważ moje Dziecię przepada za pomidorami w każdej postaci, postanowiłam wyjść
na przeciw jego oczekiwaniom. Efekt jest lepszy niż przewidywałam, bo Mały wyjada
hummus paluszkami z kanapki!
Jeśli masz już za sobą podejście do tej orientalnej potrawy,
a efekty nie były zadowalające, mam na to rozwiązanie! Być może nie
przygotowałeś należycie ciecierzycy. To zdarza się często i psuje efekt
końcowy. Zaraz zatem powiem Ci, jak to zrobić. Jeśli natomiast nie polubiłeś
się z hummusem przez jego smak, na to też jest rada. Dodatki. O nich też opowiem
Ci niżej 😋
Potrzebujesz:
- 250 g ciecierzycy (połowa zwyczajowego opakowania)
- 2 łyżeczki sody
- sól, pieprz, słodka papryka, ząbek czosnku (ewentualnie większa szczypta suszonego)
- Dodatki do wyboru: suszone pomidory, sok pomidorowy, kapary, koperek, bazylia
Przygotowanie:
Ciecierzycę płuczę. Zalewam zimną wodą, ok. 2 cm. ponad
powierzchnię ziaren. Dodaję łyżeczkę sody i zostawiam na noc. Soda jest tu kluczem do sukcesu. Dzięki niej ziarna miękną na tyle, by po ugotowaniu stworzyć jednolity i aksamitny krem. Na drugi dzień
płuczę i ponownie zalewam taką samą ilością wody. Dodaję łyżeczkę sody i sól.
Wstawiam na gaz i gotuję 1,5 godziny. Co jakiś czas mieszam, dolewam wodę i
zdejmuję pianę z powierzchni. Dla zapominalskich i leniwych proponuję duży
garnek z większą ilością wody. Nie trzeba będzie uzupełniać jej w trakcie gotowania.
Poza tym, piana, która się zbiera na powierzchni, nie zdąży wylecieć 😉
Gdy ziarna są mięciutkie przekładam do blendera, dodaję
czosnek (świeży lub suszony) i dodatki. Teraz jest to pół filiżanki soku
pomidorowego i 3 łyżki oliwy. W ten sposób otrzymuję gładką i aksamitną
konsystencję, którą uwielbia mój Syn. Kiedyś, zamiast soku, dodawałam pół
słoika suszonych pomidorów razem z zalewą.
Ale te trudno rozdrobnić. Nawet mój robot kuchenny do zadań specjalnych
ma z nim problemy. Dlatego suszone pomidory dobrze wcześniej trochę pokroić. Jeśli
lubisz, możesz dodać łyżkę kaparów, kilka listków bazylii, lub koperek.
Tak przygotowany hummus przechowuję w lodówce maksymalnie 3
dni. Smakuje wybornie sam, jako dodatek do surowych warzyw, lub smarowidło do
kanapek. Zdarza nam się go jeść na ciepło. Idealnie smakuje z włoską bułeczką,
na którą przepis zdradzam niżej. Odważnym w kuchni proponuję spróbować takich
grzanek z... suszoną żurawiną 😍 Dla nas to odkrycie zeszłego roku!
Przepis na włoskie bułeczki (8 sztuk):
- 250 g letniej wody
- 50 g świeżych drożdży
- 2 łyżeczki cukru
- 0,5 kg mąki pszennej
- 2 płaskie łyżeczki soli
- 50 g oleju
- 1/3 łyżeczki suszonego czosnku
- 1 łyżeczka suszonej słodkiej papryki
- 1 łyżeczka ziół prowansalskich
Przygotowanie:
Do letniej wody dodaję drożdże, cukier i dokładnie mieszam. Pozostawiam na 2 minuty. Po tym czasie dodaję resztę składników
(mąkę, olej, sól, suszony czosnek, paprykę i zioła), wyrabiam ciasto i zostawiam
na 10 min. do wyrośnięcia. Formuję kulki (trzeba podsypać mąką , bo ciasto się
mocno lepi) wielkości dłoni i piekę ok 20 min w 180 stopniach. A teraz uwaga!
Kluczowym posunięciem jest teraz odpowiedni program. Z obserwacji wiem, że do
pieczenia bułeczek najlepiej nadaje się termoobieg z grzałką grilla (symbol
wiatraczka z falą na górze). Ciasto wtedy rożnie jak szalone! Ważne jest też,
by wyczuć swój piekarnik. Każdy jest nieco inny. Czasem wystarczy nawet 15
minut, by osiągnąć zadowalający efekt. Bułki piekę na złoty kolor. Uwaga,
podczas pieczenia pachnie w całym domu! Trudno się powstrzymać, by nie zjeść
ich od razu 😋 Szczególnie, gdy w lodówce czeka pyszny hummus 😍😍😍
Ja robię bardzo podobnie hummus - dodaję jeszcze tylko prażony słonecznik :) Bardzo chętnie wypróbuję przepis na bułeczki, wydają się być idealne do wszelkiego rodzaju past :) Pozdrawiam, www.youcancallmeann.pl
OdpowiedzUsuńO widzisz, nie dodawałam słonecznika. Też chętnie spróbuję. Moja Mama robi natomiast pastę z bakłażana, dyni, papryki i do niej dodaje słonecznik i orzechy włoskie. Jak to można zawsze znaleźć u kogoś inspirację. Dzięki! 😉
Usuń