Kocham maj. Każdego roku czekam na niego z utęsknieniem. Nie
tylko dlatego, że w maju są moje urodziny. Choć to poniekąd też ważny powód 😊 Może Cię to bawić. Ale nawet jako duża
dziewczynka jestem bardzo do nich przywiązana. To moje prywatne święto, które
każdego roku przypomina mi, jak jestem wyjątkowa. I jak wielu cudownych ludzi
mam wokół siebie. Urodziny to doskonały pretekst do tego, by raz w roku, na
legalu, stać się księżniczką dla całego świata. I bez zażenowania spełniać
swoje zachcianki. W końcu w pozostałe dni spełniamy zachcianki innych. Więc raz
do roku na wypasie, wcale nie jest przesadą 😏
W maju wszystko na tyle tętni życiem, że chcę bardziej,
mocniej, szybciej. Łapczywie chłonę tą całą magię. Jak kwitną kasztany. Jak
pachną bzy i jabłonie. Jak pylą topole. Jak słońce kusząco przedziera się przez
soczyste liście. Jak rozkwita popieszczona deszczem ziemia. Jak słodkie truskawki
nie pozwalają przejść obojętnie. Jak ludzie zaczynają wychodzić ze swoich
skorup i burych swetrów. Częściej się uśmiechać. Kochać, jakoś tak piękniej i
mocniej.
Maj jest moim świętym czasem, który łączy każdy rok
niewidzialną nicią. Dlatego na wiosnę wracają wszystkie maje mojego życia. A
wraz z nimi dobre i złe wspomnienia. Ludzie, którzy wtedy byli dla mnie ważni.
Emocje, które wtedy tłukłam. Wszystko to jest jakąś częścią mnie. Jakąś kartą,
która została zapisana. Więc nie roztrząsam, tylko czytam. Jak ulubioną
książkę, po raz 32.... Wspominam. Często wtedy wracam w miejsc, gdzie jeszcze
raz mogę zaciągnąć się powietrzem sprzed lat. Bo wydaje mi się, że tam czas się
zatrzymał. Specjalnie dla mnie. Że zaraz spotkam starych znajomych. Że jak
kiedyś, pójdziemy roześmiani, beztroscy, zmarnować trochę czasu na kontemplowaniu
młodości. I tego, co niepoprawne i zakazane. Wszystko to jest takie
żywe, święte i... moje.
Maj to nie tylko powroty i wspomnienia. To również pulsująca niecierpliwość, co jeszcze przede mną. To zapowiedź ciepłego, beztroskiego lata. Obietnica najlepszych chwil w życiu, które wciąż czekają na swoją kolej. Wiosną marzenia zaczynają mi buzować. Rosnąć do monstrualnych rozmiarów. I nim eksplodują, strasznie cisną mnie w tę część kory, która odpowiada za działanie. Zawsze wtedy wydaje mi się, że mogłabym góry przenosić. Przepłynąć Atlantyk na jednym oddechu. Biec bez ustanku do białego rana. Wstawać bladym świtem i żyć tylko ulubionymi melodiami. Spisuję więc niekończące się wish listy a potem działam. Póki kipi we mnie ta energia wulkanu.
Wiosną moje ciało chce unosić się nad ziemią i czuć, jak
pracuje każdy mięsień. Ale nie tak na pół gwizdka, niespiesznie. Tylko na
hardkorze, do utraty tchu. Niech każde włókno pracuje do czerwoności. Niech
każda żyła pulsuje. Krew się zagotuje. Rozsadzi płuca. Zawróci w głowie.
Zdyszana, spocona, styrana, ale szczęśliwa. Właśnie taka zawsze chcę być
wiosną. Wtedy czuję, jakbym rodziła się na nowo. Bez smutków. Rozterek. Demonów.
Maj chyba dla dużej grupy osób jest wyjątkowym miesiącem. Wraz z nim przychodzi prawdziwa wiosna, można wreszcie na stałe pochować kurtki do szaf. Nie to co kwiecień. Nigdy niewiadomo co się wydarzy. Rano świeci słońce, a wieczorem pada śnieg. ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę wszystkiego najlepszego. ;)
Dziękuję, wzajemnie 😃
UsuńOoooo tak! Choć urodzin w maju nie mam, bo lipcu :) to zupełnie jakbym czytała o sobie. Co roku za każdym razem, gdy tylko pojawia się na dłużej ciepłe majowe słońce, ja odżywam na nowo. Czuję tą krew w żyłam, energia mnie rozpiera i wiem, no po prostu wiem, że mogę wszystko!
OdpowiedzUsuńMiło słyszeć, że mamy ze sobą coś wspólnego 😏
UsuńMaj to dla mnie miesiąc szczególny, jakbym budziła się powoli do działania, wiele spraw w tym czasie poddaję przemyśleniom, pozbywam się zbędnych balastów, narzucam sobie nowe cele, szykuję się na pełne obroty od czerwca. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Widzę, że nie tylko ja tak celebruję maj 😃
Usuń