Kiedyś myślałam, że burak jest warzywem nudnym i nijakim. Że
jego egzystencja, a właściwie konsumpcja, sprowadza się głównie do barszczu
ukraińskiego, papki buraczanej do obiadu (którą nota bene uwielbiam, bo kojarzy
mi się z obiadami u babci), tudzież jakiejś surówki, czy chłodnika.
Z czasem odkryłam jego walory. Ta słodka, czerwona bulwa to
nie tylko doskonały dodatek do soków owocowo-warzywnych, w których przepadłam
bez reszty (choć jeszcze kilka lat temu stawało mi w gardle na samą myśl o
takim połączeniu 😣). Ale też w sałatkach, gdzie wykończenie smaku buraka zależy w
głównej mierze od dodatków. Ponadto odkryłam, że buraki (jak inne warzywa
bulwiaste) doskonale nadają się do wypieków. Ale o tym napiszę kiedy indziej. O
jego przemianach, w zależności od sposobu gotowania, też wcześniej nie miałam
pojęcia. Inaczej prezentuje się bulwa gotowana, inaczej pieczona, a jeszcze
inaczej gotowana na parze.
W weekend zamarzyły mi się burgery z jakąś niekonwencjonalną
kombinacją. Pomyślałam, że może popracuję nad kolejną metamorfozą buraka. I
przyznam, że wyszła rewelacyjnie. Dodatkowym atutem tego przepisu jest fakt, że
nie ma tu wielu składników. A ponieważ postawiłam na opcję dla leniwych, czyli
pieczenie, można powiedzieć, że burgery robią się właściwie same 😍
Oczywiście jeśli masz w kuchni dobrego robota, który zajmie się rozdrabnianiem
buraków. Bo kto by tam bawił się z tarką?! 😅 Ale spokojnie, klasyczna tarka
też się sprawdzi, nawet opcja "z grubymi oczkami". Uzyskasz jedynie
inną konsystencję i fakturę kotletów.
Składniki:
buraki - 3 średnie sztuki
czerwona fasola - 2 puszki
cebula - u mnie 1 duża
mąka ziemniaczana - w zależności od konsystencji masy
czosnek - 2 ząbki
garam masala, vegeta, wędzona i słodka papryka - po 1
łyżeczce
pestki słonecznika, siemię lniane sezam - razem 3/4 szklanki
Z podanych wyżej produktów wyjdzie ok. 14 burgerów.
Wykonanie:
Do blendera wrzucam pokrojoną na ćwiartki cebulę
i rozdrabniam. Następnie dorzucam buraki i ze wszystkiego robię purée. Przekładam do dużego naczynia. Fasolę odsączam i płuczę na sicie. Wrzucam do blendera
i dorzucam przyprawy: garam masala (1 łyżeczka), domowa vegeta (w zależności od
zawartości soli od 1 do 2 łyżeczek), po 1 łyżeczce słodkiej i wędzonej papryki.
Wciskam 2 ząbki czosnku i dodaję kartoflankę (około 4 łyżek). Razem blenduję na jednolitą masę. Następnie dodaję połowę wcześniej uprażonych na patelni
ziarenek (resztę zostawiam do obtoczenia burgerów) i formuję kotlety. Gdy
zrobisz to mokrymi rękami, masa nie będzie się kleić do palców. Na koniec obtaczam
kotlety w pozostałej części ziaren i piekę 30-35 minut w 180 stopniach z termoobiegiem (koniecznie pamiętaj
o papierze do pieczenia!).
Burgery rewelacyjnie smakują z sałatką, albo sosem
majonezowym. Ale najlepiej serwować je po królewsku: w bułce (najpyszniejsze są
te domowe KLIK) z dużą ilością warzyw, żółtym serem i porządną łychą majonezu. Uwaga, wege
burgery są nieprzyzwoicie pyszne! 😱😱😱
burak surowy czy ugotowany?
OdpowiedzUsuńSurowy :)
Usuń