Jesienna strefa zmian

12 października



Jesień pełną gębą. Słońca brak, pada, wieje... jednym słowem piździernik jak się patrzy. 



Nie będę udawać, że kocham tę porę roku. Jak zdecydowanej większości, dużo lepiej odpowiada mi plażing, zapach rozgrzanej słońcem łąki, głęboki błękit nad głową i soczysta zieleń pod stopami, śródziemnomorskie temperatury. Ale, ponieważ nie lubię być chodzącym bólem dupy, staram się cieszyć tym, co jest. Więc wyciskam z jesieni ile się da. Odkopałam smak pieczonych jabłek z dzieciństwa, rozpijam się herbatą z sokiem malinowym moich rodziców i obstawiam świeczkami. Ponieważ właśnie skończyłam po raz setny oglądać Glinę (gorąco polecam tym, którzy jeszcze nie widzieli tego serialu), już zacieram ręce na kolejne filmy w kolejce. Wypchana po brzegi nowymi książkami półka, też się cieszy. Wreszcie doczeka się odciążenia.

Bardzo lubię, gdy zawinięta w ciepły szlafrok, przewracam kolejne strony. Obok gorąca herbata i ciepłe światło lampki. Wtedy nawet jesienna zawierucha za oknem jest jakaś znośniejsza. To scenariusz na wieczór. Gdy natomiast muszę wyjść rano, a aura nie nastraja do optymizmu i aktywności, robię sobie pyszną kawę w moim boskim imbryczku. I rozgrzewającą herbatę, by złapać choćby łyk, zanim stanę w drzwiach i dostanę rozmokłym liściem w czoło. Od razu jakoś wszystko ciut mniej mnie irytuje. Mam też więcej powera i już nie dostaję zadyszki, mimo 10-kilogramowego obciążenia w nosidle. Okazuje się, że wtedy nawet parasol może mieć inne zastosowanie, niż to zwyczajowo przypisane. Mały trzyma rączkę jak stery na statku. A jak wiadomo, starym wilkom morskim odrobina wody przecież nie jest straszna :)

Może to nie jest zbyt odkrywcze, ale nie zawsze spędzam całe dnie na niańczeniu Małego i pichceniu w pasiastym fartuszku. Czasem, od wielkiego dzwonu, zdarza mi się gdzieś wyjść i dostymulować intelektualnie wśród ludzi. I tak na ten przykład, w ostatni weekend wylądowałam na ciekawym wydarzeniu Strefa Zmian, które organizowała Jadwiga Korzeniewska i Igor Rotberg. Aaaa tam, powiem Wam! Jadzia to moja koleżanka z liceum :) A ponieważ jak pisałam TUTAJ nie mam syndromu "nie daj Bóg, byś dziadu miał lepiej ode mnie", tym bardziej się cieszę, że moja znajoma wypływa na szerokie wody i świetnie się w tym odnajduje. Pochwalę się też w imieniu Jadzi, że napisała książkę dla tych, którzy są betonami w obliczu wszelkich zmian. Wielki szacun Kochana, bo nic nie jest tak ciężkie do zmiany, jak nawyki (co zresztą znam z autopsji). 

Konferencja była na tyle ciekawa, że zasługuje na kilka zdań. Być może przy następnej edycji, ktoś będzie chciał się załapać. Po pierwsze, dużą zaletą konferencji w moim odczuciu była jej innowacyjność. W trzech salach jednocześnie odbywały się prelekcje podzielone na strefy tematyczne: "Ciało i umysł", "Motywacja", "Relacje". Uczestnik sam decydował, który wykład jest według niego najciekawszy. Tym sposobem tworzył program skrojony na miarę własnych potrzeb. 

Drugim dużym plusem, byli prelegenci. Mówili rzeczowo, ale z sercem, nawiązując przy tym świetny kontakt z odbiorcami. Siłą rzeczy, nie mogłam być na wszystkich prelekcjach. Ale te, na których się znalazłam, były nie tylko merytoryczne, ale również ciekawe i inspirujące. Dowiedziałam się m.in., że cierpliwość można ćwiczyć poprzez wystawianie jej na próbę (najlepiej wybrać sobie najbardziej irytującą nas sytuację, przez 7 dni prowokować jej zaistnienie i każdorazowo postępować inaczej niż do tej pory). Przy dziecku porada jak znalazł :) Zastanawiam się tylko, czy mój Książę jest dobrym testerem na początek? 

Odkopałam spod sterty kurzu w mojej głowie fakt, że wiele obszarów (jeśli nie wszystkie) można rozwijać przez zlokalizowanie blokad. A nie tylko nieskończoną ilość możliwości (których i tak nie jesteśmy w praktyce ogarnąć). Odkryłam swoją wewnętrzną harmonię i prześledziłam krok po kroku, dlaczego idea work-life balance nie działa. Zaczęłam się też uśmiechać pod nosem, gdy słuchałam wykładu z design coachingu. Już wiem, dlaczego tak korci mnie zmiana wystroju w naszej łazience :)

Plusów było sporo, ale nie będę pisać elaboratu. Ci, co są na nie i tak się nie dadzą przekonać. Więc nie będę walić głową w mur :) Natomiast tych, których udało mi się zaciekawić, zapraszam do śledzenia Laboratorium Zmieniacza i polowanie na kolejną edycję. 

Możesz się zastanawiać, dlaczego tak zachwycam się jakimś spędem ludzi w jednym miejscu. Odpowiem Ci wtedy, że owszem, można ten czas spędzić z tyłkiem przyklejonym do kanapy, z nosem utkwionym w szklany ekran. Można spać do południa i potem dąsać się na świat, że weekend tak szybko zleciał. Można też od bladego świtu sprzątać chałupę, gotować 3-daniowy obiad i kląć pod nosem, że znów nie masz chwili tylko dla siebie. Albo narzekać na pogodę, jesienną chandrę i depresję. Można też rzucić wszystko, dziecko wcisnąć Mężowi i cieszyć się czasem spędzonym poza domem (w końcu zmiana klimatu czyni cuda). 

Kto wie, może zaraz zrobisz jakiś ważny krok? Może dowiesz się czegoś nowego? Spotkasz inspirującą osobę? Wpadnie Ci w ręce świetna książka? A może po wypiciu kawy w gronie przedsiębiorczych ludzi najdzie Cię ochota, żeby zacząć żyć trochę inaczej? Po swojemu? Bardziej kolorowo? W końcu nawet jesienią można oddychać pełną piersią. Trzeba tylko mieć na to ochotę i trochę odwagi na początek.

"Choć nikt nie może cofnąć się w czasie i zmienić początku na zupełnie inny, to każdy może zacząć od dziś i stworzyć całkiem nowe zakończenie"
Carl Bard

Życzę Ci pięknej i inspirującej jesieni :)

Możesz też polubić

0 komentarze

Polub mnie Facebooku

Flickr Images