Zabawy z dzieckiem
22 lutego
Czyli pomysł na kreatywne spędzenie czasu z maluchem
Za oknem lekki dowcip. Niby cieplej, ptaszyska świergolą. W powietrzu niezaprzeczalnie czuć już wiosnę. Ale zamiast szału na
lżejsze kurtki, jest deszcz i taki wiatr, że mało łba nie urwie. Choć biłam się
w piersi, iż Małego będę chować w duchu skandynawskim (któremu żadna pogoda nie
jest straszna), wzięłam na luz. Katar za katarem, przeziębienia i takie tam
atrakcje, skłoniły mnie do zapuszczenia korzeni w naszym M. Choć nie lubię się
kisić w chałupie, jakoś idzie. Gorzej z Małym. Bo dzieciak niewywietrzony,
niewyszumiany, jednym słowem - wszędobylskie urwisisko. Wyjmuje słoiki z szafki
i obgryza im nakrętki. Rozwija zapasy papieru toaletowego i robi z nich Giewont
w łazience. Wpycha swój ukochany autobus pod łóżko i każe go sobie wyjmować
tylko po to, by powtórzyć proceder. Uparcie odrywa zabezpieczenia rogów, które
na świeżo Ślubny zainstalował w domu.
Dlatego zebrałam się w sobie i przeszłam do ofensywy. Zabawy
w domu dla dzieci przyszły mi z pomocą. Kinetyczna mąka, udająca piasek, już
była. Coś a la ciastolina (o zapachu czekolady) również. Zabawy w ornitologa,
kucharza, piekarza, pomoc domową też. Zahartowana w bojach i nieczuła na
nieludzki bałagan poszłam o krok dalej. Tym razem sięgnęłam po cięższy kaliber,
czyli farby.
Dla mojego Dziecięcia był to strzał w 10. Dla naszej łazienki
- strzał z bliskiej odległości. Eksplozja tęczy w skali makro. Coś jak sytuacja wzięta żywcem z Jasia Fasoli, gdy malował pokój za
pomocą petardy. Mały uwielbia badanie konsystencji. Lepkości. Stopnia usyfienia
ubranka. Kocha eksperymentować, jak dana rzecz wchodzi w interakcję z jego ciałem.
Śledzić proces, co się stanie gdy... Był więc zachwycony, że mogliśmy tak się
ubabrać po same pachy i eksperymentować do woli (właściwie do zaschnięcia farb
na włosach).
Dla malucha pędzelki są zbędne. Przynajmniej mój Mały
preferuje paluszki i wszelkiego rodzaju stempelki. Głównie zabawa polega nie
tyle na tworzeniu laurki (to jest bardziej Twój cel), ile na zaprzyjaźnieniu
się z mazią w różnych kolorach. Na eksperymentowaniu z mieszaniem barw.
Wcieraniem ich w ciało. I badaniem stopnia ich lepkości na poszczególnych
etapach zasychania.
Czego potrzebujesz?
- Jeśli masz farby, nawet nie musisz ruszać się z domu po dodatkowe gadżety. Prócz nich będziesz potrzebować gazet, bloku (najlepiej sprawdzi się techniczny), ewentualnie brystol (wersja wypasiona).
- Zajrzyj do kuchni i weź z niej: rurki do napojów, zakrętki, korek od wina, plastikowe talerzyki, gąbkę do zmywania, ziemniaki (+foremki do pierników).
Nasze obserwacje:
- Stare dobre stemple z ziemniaka sprawdzają się zawsze. Możesz je zrobić w dosłownie minutę! Jak? Po przekrojeniu ziemniaka wciśnij w niego foremkę do piernika. Teraz obkrój dookoła tak, aby został sam środek i okalająca go foremka. Po jej zdjęciu stemple są gotowe!
- Obok ziemniaków, fajne wzorki zostawią też korki, nakrętki, maźnięta różnymi kolorami gąbka, czy rurki do napojów z naciętą końcówką (jak do robienia baniek). Można też w ten sam sposób naciąć rolkę, na którą nawinięty jest papier toaletowy (wtedy będzie można za jednym zamachem malować kwiatki).
- Farby najlepiej przygotować wcześniej i odrobinę każdego koloru wylać na plastikowy talerzyk. My użyliśmy trzech takich palet malarskich.
- Nie wiem jaki masz próg tolerancji na totalny syf. Ale proponuję tę zabawę robić w łazience. Farba z kafelków szybciej schodzi. Do tego wanna jest blisko 😅
- Podłogę możesz obłożyć gazetami, ale lepiej je ze sobą posklejać a ich brzegi dokleić do podłogi. Nie będą się przesuwać.
Jeśli podobały Ci się nasze eksperymenty z farbami, daj znać w komentarzu 👆
14 komentarze
No właśnie! Bo w wychowywaniu dzieci liczy się co?!? KREATYWNOŚĆ! A niby taki banał - farby i ziemniak. W jakiejś mądrej książce dla rodziców (napisanej przez mężczyznę) wyczytałam, że dzieci nie potrzebują góry wymyślnych zabawek, grających, świecących, biegających i skaczących. Wystarczy wykorzystać prozaiczne rzeczy, które znajdziemy w domu. Będzie z tego większy pożytek, kreatywność +1000 i pieniądze w kieszeni ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńwww.cheapholidayperfectstay.blogspot.com
Ja się o tym musiałam przekonać na własnej skórze. Z tymi zabawkami. Kiedy Mały zaczął interesować się czymś więcej, niż grzechotką, zaczęliśmy poszukiwania fajnych zabawek. I... okazało się, że te sprzęty bardziej rajcują mnie i Ślubnego, niż Syna. Poza tym, zajmują tyle miejsca, że głowa mała! Więc zaczęłam porządki i eksperymenty. Powiem Ci, że dzięki temu lepiej poznałam swoje dziecko. Dużo lepiej też go rozumiem.
UsuńU nas też królowały stemple i farbki :) Teraz, z perspektywy czasu, zastanawiam się, po co wydawałam tyle pieniędzy na zabawki? Poza klockami lego, samochodami i matą Tiny Love, bo te często były w użytku :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie... mam taką obserwację, że te zabawki są raczej dla rodziców, niż dla dzieci :) Pisałam o tym tu
Usuńhttp://www.e-szkrab.pl/duze-dzieci-mikolaje-kitu/
Ja potrafię dać dziecku kolorowy piasek na podłogę w kuchni :D
OdpowiedzUsuńPodziwiam! ;) Choć ja też coraz częściej pozwalam na takie akcje totalnego chaosu :)
UsuńFajny pomysł. Ja układałam na podłodze taką wielką ceratę, które zwykle kładzie się na stole, ale ta była od zabaw specjalnych :) W lato to było prościej, bo Kaja mazała się farbami na podwórku.
OdpowiedzUsuńCerata!! To jest pomył doskonały! Dziękuję za podpowiedź 💗😍
UsuńNie ma za co. :) Są w Pepco ale ja swoją kupowałam w sklepie "wszystko po 5 zł". Jest dużo większa i solidniejsza.
Usuń💚💚💚
UsuńSuper pomysł. Mój synek jak miał 2 latka uwielbiał wbijać gwoździki. Specjalnie do tego celu przywieźliśmy brzozowy pniaczek i kilo drobnych gwoździków. po tygodniu nie było już na nim miejsca do wbijania - pniaczek był cały jak z metalu. :-)
OdpowiedzUsuńOj tak, dziecięca dokładność potrafi mnie zadziwić 😏
UsuńStare, sprawdzone zabawy z naturalnych i powszechnie dostępnych elementów. Super sprawa, świetna inspiracja :)
OdpowiedzUsuńTaką mam myśl, że czasem my-rodzice zbyt skupiamy się na poszukiwaniach super-, hiper-, ulta-, cool- i w ogóle zabaw dla naszych pociech. A tu się okazuje, że wcale nie trzeba daleko szukać 😋
Usuń