Bałagan, joga i góralskie kapcie
28 grudniaCzyli co tam u nas nowego?
Od ponad dwóch tygodni szykuję wpis o tym, jak zacząć
odgruzowywać swoje cztery kąty. Ale tak się jakoś to zgrabnie złożyło z naszym
remontem i wyprowadzką do rodziców. I tu zaczynają się schody. Bo tam, gdzie
wkraczają pędzle i farba, wkracza też chaos.
Wiem, niektórzy powiedzą "phi! A co tam"!
Właściwie sama tak trochę myślałam. Tak życzeniowo. Że wszystko pójdzie całkiem
sprawnie i już niebawem wrócimy na swoje odnowione stare śmieci. Tymczasem nasz
idealny plan się nieco skomplikował. Co dość znacznie nadszarpnęło moje nerwy.
Punkt pierwszy: mieszkamy teraz z rodzicami. Nie będę
wchodzić w szczegóły, ani opowiadać krwawych historyjek. Powiem tylko, że dla
kogoś, kto od wielu lat mieszka sam, powrót pod rodzicielskie skrzydła to coś
więcej niż mamina zupa pomidorowa w weekend.
Punkt numer dwa: nasze kilka lat życia zostało upchnięte do
pudełek i worków. I pieczołowicie opisane, co znajduje się w środku. Potem
wszystko zostało rzucone "byle szybko, bo reszta gratów czeka". Niestety,
na nic okazały się wcześniejsze starania, bo po odkąd zmieniliśmy lokum,
niczego nie mogę znaleźć. Pół dnia spędzam na szukaniu czystych ciuchów, a
prawie po dwóch znalazłam swoje kozaki! 😱 Wystarczy, że po domu mam zestaw
mocno tego, no dziwaczny: sweter oversize, dresy i góralskie kapcie. Ale do
ludzi wypadałoby się ubrać jakoś po ludzku 😅
Tego roku grudzień mknie jak szalony. Dopiero, co się
zaczął, święta i po świętach. Zupełnie nie wiem, jak to się dzieje! Miałam
plan ogarnąć tyle spraw... Na przykład grudzień miał mijać mi pod znakiem jogi,
co zaplanowałam razem z Olą z Mama lubi eko. Dla mnie, totalnej ignorantki w
temacie, było to spore wyzwanie, codziennie poświęcić trochę czasu na powitanie
słońca. Dobra, nie ma się co śmiać. Na początek Ola zaproponowała mi sekwencję
do ogarnięcia dla zielonych drewniaków. Co wyszło z naszego mini projektu? Mam
nadzieję, że niebawem się dowiecie więcej.
Ale przyznam Wam szczerze, że powitanie słońca aktualnie
wisi na kołku i czeka na lepszy czas. Podobnie, jak bieganie, które chcę kontynuować
również zimą. Obecnie jestem bardziej niż uziemiona, bo połamało mi korzonki.
Jakby cholera nie było lepszego momentu 😵
Poza
tym, u nas... Poświąteczna rzeczywistość. Z jednej strony, cieszymy się
kolorową i wciąż jeszcze pachnącą choinką oraz prezentami. Z drugiej, próbujemy
wstrzelić się w stary rytm i rutynę z kalendarzem w ręku. No i dopiąć spodnie
po wigilijnym obżarstwie 😅 A właśnie! Tak przy
okazji gubienia świątecznych kilogramów... Może chcecie dobry przepis na
obłędne ciasteczka owsiane? 😋
To, jak? Kto chętny? 😇
0 komentarze